'Le BUBLE ' - Maska Peel Off od Oriflame UWAGA NIA NIĄ!

Witajcie! Dziś o moim 'odkryciu' kosmetycznym z minionego tygodnia. Bardzo rzadko zdarza się, że w zbiorze moich kosmetyków ląduj...

Witajcie!

Dziś o moim 'odkryciu' kosmetycznym z minionego tygodnia. Bardzo rzadko zdarza się, że w zbiorze moich kosmetyków ląduje coś z marek Avon lub Oriflame. Nie lubię katalogowych kosmetyków a kilka miesięcy temu miałam 'przyjemność' gościć na hali produkcyjnej Avon jako chemik- laborant. Historia może do innego postu bo dziś nie o tej marce mowa, ale jakoś jedna i druga dobrze znana i kojarzona przez katalogi. 

W ubiegłym tygodniu nabyłam maskę typu Peel Off z ekstraktem z winogron od Oriflame. Dlaczego kupiłam ten produkt ? Nabywałam kosmetyki na jednej z grup FB i dziewczyna miała w ofercie tą meseczkę za grosze więc wziełam ją razem z innymi kosmetykami. Nie dość, że miałam ochotę na maseczkę typu Peel- Off ponieważ w swoich zapasach dostrzegam braki to jeszcze 'Love Nature'.. szkoda nie kupić.  


Wróciłam do domu zmęczona po pracy. Natychmiast pobiegłam do łazienki zmyć makijaż i wziąć prysznic. Zrób maseczkę- pomyślałam. Na włosy nałożyłam opaskę i wycisnęłam produkt dość obficie na rękę, roztarłam lekko w dłoniach i zaczełam nakładać na twarz. Minęło może 3 sekundy i nagle F&#K! Poczułam jakby ktoś przyłożył mi do twarzy chusteczkę nasączoną benzyną. Oczy zaczęły strasznie szczypać i łzawić, ciężko było złapać oddech.. miałam wrażenie że się uduszę pod wpływem oparów, które zafundował mi ten produkt. Już po chwili poczułam, że twarz mnie piecze. Natychmiast odkręciłam wodę i szybko zaczęłam zmywać 'maseczkę'. Co to było?! - pomyślałam. 

A potem zobaczyłam skład... 



Nie wiem co mi przyszło do głowy by nałożyć na twarz kosmetyk, z którego składem wcześniej się nie zapoznałam. Winę złożę na zmęczenie po pracy i ogromną chęć odżywienia skóry po ciężkim dniu.

Składu chyba nikomu nie muszę szczegółowo objaśniać. 6 alkoholi (tak, wiem, że niektóre mogą pochodzić z roślin), gdzieś na końcu sok z winogron a za nim 'tylko' 3 konserwanty i dwa barwniki.  Całość Vol. 29%  Nie wiem jak ktoś coś takiego wypuścił na rynek z napisem na tubie 'Love Nature'. Chyba ktoś z czarnym poczuciem humoru. Mnie nie bawi.

Zastanawia fakt czy Panie kupujące ten produkt z katalogu zakładam, że w atrakcyjnej cenie po nałożeniu na twarz oczywiście nieświadome składu zmywają go natychmiast czy też trzymają 10 min. jak zaleca producent... ?



Nie chcę wiedzieć co oni jeszcze oferują w tej serii kosmetyków. I aż mnie ciarki przechodzą, że taką serię ktoś może stosować codziennie. Sama nauczyłam się jednego - zawsze sprawdzić skład produktu. 2. trzymać się z daleka od katalogowych marek. Nie wrzucam oczywiście wszystkich do jednego wora. Bo nie to mam na myśli. Wierzę, że moi czytelnicy zrozumieją o jakie marki mi chodzi ;)

Wy wnioski wyciągnijcie same. 


Czy ktoś z Was miał już do czynienia z serią 'Love Nature' ?

Podobne posty

5 komentarze

  1. Rzeczywiście skład ma dużo do życzenia...

    OdpowiedzUsuń
  2. Choć składy staram się czytać, to nie przykładam do tego wystarczającej uwagi, Dziś uświadomiłaś mi jakie to ważne, moja twarz po takim składzie wyglądałaby pewnie strasznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja twarz miała kontakt z tym produktem przez max. 10 sekund więc nic na szczęscie się nie stało. Też staram się czytać składy.. tu zmęczenie wzięło górę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja z Oriflame nie miałam nic od jakis xx lat a nawet więcej... kupowałam ich kosmetyki jak byłam konsultantką (jeszcze chodziłam do szkoły) szczerze ci powiem że wtedy to była dobra marka bo "świeża" dbali o jakość kosmetyków, a teraz idą na ilość nie na jakość. Mimo że od lat nie miałam nic z Oriflame to raczej nie sięgnę po ich kosmetyki .. z peel off lepiej wypada avon. A najlepiej drogeryjne maski :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz. To dla mnie motywacja i świadectwo tego, że jesteście.